Ilość stacji paliw w Wielkiej Brytanii na przestrzeni ostatnich 30 lat drastycznie zmalała. Statystyki z lat 1970 – 2016 mówią, że ich ilość spadła w tym okresie z około 30 tys. do zaledwie 8476 punktów. Statystyki te nieco zaprzeczają logice, jako że ilość pojazdów na drogach rośnie z roku na rok (tylko od stycznia do marca 2017 odnotowano 959 tys. rejestracji nowych samochodów). Skąd zatem biorą się takie liczby oraz co to tak naprawdę oznacza dla stacji paliw w najbliższej przyszłości?

Nie tak dawno pojawiły się informacje, jako że UK będzie jeszcze aktywniej propagować auta elektryczne, aby w rezultacie zaprzestać produkcji aut z silnikami benzynowymi oraz Diesela do 2040 roku. Pomimo tego, że do tego terminu jest jeszcze trochę czasu (ok. 22 lat), to zastanawiające jest to, jak będą po tym czasie funkcjonować tzw. „stacje benzynowe” w Anglii.

Choć na razie punkty ładowania aut z napędem elektrycznym na stacjach paliw należą do rzadkości (ogólna ilość tych punktów to 4910 z czego 2542 to tzw. Stacje szybkigo ładowania), to liczba ta z pewnością wzrośnie mając na uwadze obecne trendy panujące w motoryzacji i związaną z tym rosnącą popularność hybryd typu plug-in oraz samochodów elektrycznych. W końcu prawie każdy producent ma aktualnie w swojej ofercie czy to taką właśnie hybrydę czy też pełoprawnego „elektryka”.

Lista punktów dostępu ładowania dla samochodów, pomimo że nie ograniczająca się wyłącznie do stacji paliw, powinna być sukcesywnie rozszerzana z uwagi na drzemiący w nich potencjał. Kierowcy mimo dostępu do gniazdek w domu i tak zmuszeni będą do ładowania w drodze, pomijając fakt, że limitującym czynnikiem w przypadku domowych punktów ładowania będzie czas (stacje paliw są bardziej skłonne zainwestować w szybkie punkty ładowania, niż typowy kierowca). Statystyki te potwierdzają badania zip-map.com, które wskazują, że na przestrzeni luty 2016 – styczeń 2017 lista punktów ładowania pojazdów elektrycznych wzrosła z 9125 do prawie 12 tys. Oczywiście nie wiemy, ile z nich znajduje się na stacjach paliw, niemniej jest to ok. 31 procent.

Jednym z najtańszych – i sensownych rozmiarowo – aut z napędem elektrycznych jest Renault Zoe, które kosztuje w Wielkiej Brytanii ok. 14 tys. Funtów Brytyjskich. Cena ta uwzględnia dopłatę rządową w wysokości 4500 Funtów (PiCG). Leaf, elektryczne auto Nissana to z kolei wydatek ponad 16,5 tys. Funtów. Do ceny tych aut można doliczyć wykupienie baterii, ale oczywiście tylko wtedy, gdy nie chce się ich wypożyczać.

Tak więc wiemy już, że auta z napędem elektrycznym kosztują nieco więcej niż z „tradycyjnym” źródłem zasilania. Pomijając ekologiczne powody przejścia na auta elektryczne, producenci widzą w nich przyszłość, czego najlepszym przykładem jest Tesla.

Podsumowując niniejszy artykuł można chyba śmiało powiedzieć, że widoczny trend znikania stacji paliw jakie znamy dziś, dyktowany jest wzrostem popularności aut z napędem elektrycznym. Mało prawdopodobne jest to, że konsumenci kupując auta elektryczne kierują się ekologią, na dłuższą metę bardziej już przemawiają do nich względy ekonomiczne. Tak więc stacje, które będą chciały przetrwać będą zmuszone do adaptacji „technologii elektrycznych” a w szczególności punktów szybkiego ładowania.